czwartek, 12 stycznia 2012

Rozdział 5

-Nie płacz, damy radę, musimy - powiedział miły chłopak wiedząc o co już chodzi - a tak w ogóle to Marshal jestem.
-Sasha, miło mi. - odpowiedziała uśmiechając się lekko.
Dziewczyna zauważyła , że z zakrętu pojawia się znajomy samochód. Tak, to mama Nadine.
-Ojej, to jej mama. Co ja jej teraz powiem? - powiedziała zaniepokojona Sasha
-Poradzisz sobie, ja już pójdę . Zadzwoń do mnie. - odpowiedział podając kartkę na której był numer i przytulił do torsu , widząc jak dziewczyna walczy z łzami w oczach. Cmoknął w policzek i odszedł.
-Sasha, dziecko ! Co się dzieje?! - podbiegła do rudowłosej zdenerwowana mama Nadine.
Sasha nie chciała opowiadać matce Nadine o procentach, które były na 'grzecznej' imprezie, musiała szybko coś wymyślić.
-Przepraszam, nie jestem w stanie jeszcze raz opowiadać o tym co zaszło. Nadine po prostu straciła przytomność z silnego uderzenia Sajmona. Może zapytajmy się pielęgniarek jak jej stan. Miejmy nadzieję , że to nic poważnego.
Weszły do białego budynku, mama Nadine idąc przez długie korytarze strasznie bała się co z jej córką. Stracić kolejną ważną osobę w jej życiu? Przecież nie zapomniała jeszcze do końca swojego męża, który tak cholernie mocno ją zranił. Nie zapomniała jak ją przytulał, całował, a szczególnie jak mocno ją kochał. Oczywiście, te wszystkie lata były kłamstwem, nigdy nic nie czuł do swej żony, lecz ona nie miała mu tego za złe. Potrafiła wybaczyć i tak zrobiła, zapominając o tym, że okłamał ją w najgorszy z możliwych sposobów.
-To tutaj - powiedziała Sasha wchodząc do pomieszczenia.
Na białym łóżku leżała Nadine podłączona do jakiś kabelków, spała.
Obydwie wybuchły płaczem widząc nastolatkę w takim stanie. Do sali wszedł lekarz.
-Dzień Dobry - powiedział - czy panie są rodziną tej młodej damy?
-Ja jestem jej matką, a to jej przyjaciółka. Co jest z moją córką? - powiedziała mama Nadine przez łzy.
-Proszę się nie martwić, niestety na razie nic nie wiemy. Uderzenie było tak silne, że dziewczyna może się już nie obudzić. A właśnie, jak to się stało? - powiedział zwracając się do kobiet.
Sasha błądziła wzrokiem po zielonej podłodze nie chcąc odpowiadać w tym momencie na zadane pytanie.
-Byłyśmy na dyskotece, no i .. - nie dokańczając zdanie rozpłakała się.
Mama Nadine mocno ją przytuliła i westchnęła. Teraz najważniejsze było życie jej córki, a nie opowiadania o dyskotece.Wytłumaczyły lekarzowi , że to nie jest odpowiedni moment i odjechały do swych domów, mając nadzieję , że ich córka jak i przyjaciółka przeżyje.
Sasha wchodząc do swojego pokoju położyła się na żółtej pościeli i analizując wszystkie wydarzenia ze swoją przyjaciółką na imprezie kończąc na przytuleniu z Marshalem. Nie mogła powstrzymać łez, potrzebowała teraz , aby ktoś był przy niej, przytulił bez słowa. Zadzwoniła do Marshala, to jedyna osoba, która w tej chwili przyszła jej na myśl.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz